Pierwsza wygrana na wiosnę

Pierwszy mecz „prawie domowy” rundy rewanżowej zawodnicy GKS’u rozegrali na boisku w Łozinie. Od początku meczu zespół gospodarzy narzucił rywalom swój styl, nie pozwalając zawiązać im jakichkolwiek składnych akcji. Gościom nie pozostało nic innego jak tylko długimi piłkami posyłanymi z linii obrony do swoich napastników próbować stworzyć sytuacje do zdobycia bramki. Taka gra przyniosła efekt w 12 minucie gdy po długim zagraniu z głębi pola ichwili zawahania Pawła Pytla, napastnik gości wyszedł sam na sam z Sebastianem Bralewskim i posłał piłkę do siatki. Do tego momentu to gospodarze mieli więcej „z gry”, bo dwukrotnie okazali się na tyle gościnni, by nie pokonać bramkarza przyjezdnych. Po straconej bramce nadal inicjatywę na boisku mieli zawodnicy trenera Dorobka co udokumentowali dwoma golami. Strzelcami ich byli Artur Monasterski i Tobiasz Jarczak. Mimo kilku dogodnych sytuacji drużynie z Mirkowa nie udało się zmienić wyniku i na przerwę obie drużyny schodziły przy stanie 2:1. Po przerwie, jak można się było tego spodziewać, przyjezdni ruszyli do przodu chcąc zdobyć wyrównującego gola. Zadanie mieli o tyle utrudnione, że z jednej strony próbowali zrobić to środkami jak z pierwszych 45 minut, a z drugiej defensywa gospodarzy nie pozwalał im na zbyt wiele. Ozdobą drugiej połowy była druga bramka Tobiasza Jarczaka, który z odległości ok. 40 metrów, widząc wysoko ustawionego bramkarza, wpakował piłkę bramki Wołowa. Końcówka spotkania była brzydka i emocjonująca zarazem. Goście z impetem, ale chaotycznie nacierali na bramkę Mirkowian, którzy bronili się skutecznie i zdecydowanie do tego stopnia, że grali w „10” po tym jak za drugą żółta kartkę opuścił boisko Artur Monasterski. Bramka kontaktowa dla MKP padła w zamieszaniu pod bramką i to było wszystko na co było stać przyjezdnych. Ich rozpaczliwe próby zmiany wyniku w doliczonym czasie gry nie przyniosły efektu i pierwsze zwycięstwo GKS’u w rundzie rewanżowej stało się faktem.